wtorek, 4 grudnia 2012

03

Co nas kształtuje? Od niedawna chodzi mi to pytanie po głowie. To prawda, że za dzieciaka rodzice wpajają nam różne zasady - niektóre wypieramy i staramy się łamać za wszelką cenę, inne zaś zostają w nas czy tego chcemy, czy nie. Ale jak duży wpływ ma na nas otoczenie: podstawówka, podwórko, gimnazjum?

Doszłam do wniosku, że rodzice zarysowują nas; tak jak rysunkowi potrzebny jest szkic; a reszta to wpływy otoczenia. Bo przecież nie każda córka pastora jest cnotką. Patrząc teoretycznie, wydawało mi się że dzieciak zazwyczaj szybko odrywa się od domu. Rodzice myślą, że nie pali i dobrze się uczy, a on jara po kątach i ściąga mając, za przeproszeniem, wyjebane na teksty typu "miej nadzieję, że twój lekarz nie ściągał".
A jednak... wczoraj nawiedziły mnie myśli bezsenne. Wszyscy wiemy, jak ciężko opanować te myśli i obrazy z nich wypływające. Zobaczyłam małą dziewczynkę, która wyrosła wśród bloków, dresów i nienawiści, a jednak to było tylko jej szkicem, obramowaniem a przy tym powierzchownością. Zawsze wydawało mi się, że jestem częścią tych ludzi, wśród których piłam, paliłam etcetera. Potem jednak pomyślałam - kim jestem dziś? Jestem tym, czym stworzyli mnie rodzice, a nie otoczenie - to oni pokazali mi swoją nieufność, którą przygarnęłam do siebie, pokazali mi złych ludzi, więc wyparłam się ludzi i dowodem na to jest chociażby to, jak bardzo trzymam się zaufanych mi osób i jak męczą mnie samotne podróże w miasto. Agorafobia? Kiedy jestem sama, mam wrażenie, że wszyscy rzucają mi nienawistne spojrzenia i gapią mi się na ręce, w których nawiasem MUSZĘ coś mieć. Papierosa, pasek torby, cokolwiek. To, co siedzi głęboko w środku mnie, to chyba jakaś rodzinna klątwa.

A na Was co miało większy wpływ?

3 komentarze:

  1. Trudno jedoznacznie określić co najbardziej ukształtowało moją osobę. Myślę, że na moją osobowość wpłynęło mnóstwo czynników i dzięki nim jestem sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O. O. O. Jak zaczęła czytać posta to się zasyczałam w proteście, ale potem dobrnęłaś do tego co i ja odczuwam. Rodzice nas nie zarysowują. Oni nas łamią jak pędzel w przedbiegach. Szejm on dem. I na pohybel, szarpiąc za paski od torebek zrobimy swoje. O.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez dwóch zdań otoczenie nas tworzy. Potem pojawia się świadomość i albo z niej korzystamy by coś zmienić, albo żyjemy tak jak nas wykreowano. Jednak niestety zauważyłam,że otoczenie często się myli, więc i to co nam wpaja jest w dużej mierze błędne, bo nacechowane ich lękami, doświadczeniami i naturą.Jeżeli dla kogoś świat jest zły, to nawet bezwiednie nam to wpoi. W końcu z kim przestajesz takim się stajesz.

    OdpowiedzUsuń