niedziela, 9 grudnia 2012

04

Pierwsze książki, z jakimi miałam do czynienia należały do mojej mamy. To chyba od niej zaraziłam się tym niegroźnym "holizmem" z książką przed h.

W tamtych czasach miło było otworzyć miękką, często rozpadającą się okładkę, by przed wstępem zobaczyć czerwony podpis mojej matki z okresu jej nastolectwa. Najstarsze książki często obok podpisu mamy zaznaczone były też prawem własności babci mamy - cóż, ciężko napisać mi o niej "prababcia", skoro nie miałam przyjemności jej poznać. W każdym razie nigdy nie rzucałam swojego podpisu obok, żeby pokazać na książce obecność kolejnego pokolenia. Myślałam "fajna sprawa na przyszłość", ale równocześnie podświadomość kazała mi zapomnieć o podpisywaniu i datowaniu lektur, a co dopiero bazgraniu uwag na ich marginesach. Właściwie nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie, co takiego mnie w tym odrzuca.

Przesłuchałam pewien bit i mam odczucie, że muszę powrócić do głębszego grzebania za muzyką, tak jak wróciłam do pisania na papierze. Męczące myśli nie mogą przecież przesłonić mi dawniej lubianych nawyków. Zmieniam się i chyba równocześnie nawracam. :p

20 komentarzy:

  1. Muzyka świetna :)
    A co do książek ja też zaczynałam od maminych:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja lubię czasem pisać uwagi na marginesach, albo zaznaczać, w jaki nastrój wprawił mnie dany akapit. To też pewna dawka "nas z teraz" dla "nas z przyszłości"... Każde słowo czy buźka narysowana obok textu, później przywoła nam wspomnienia a naszym potomkom - wyobrażenie nas ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ten, zawsze miło mi się przy nim myśli :). Książki, dawno żadnej nie przeczytałam - już nawet na to nie mam czasu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię pisać w książkach. Mam nawet taką chorą obsesję nie zaginania ich, żeby wciąż wyglądały jak nowe, nieotwarte. I jestem gotowa zabić, kiedy ktoś je "otworzy". Ale mimo wszystko... podpisałabym się na Twoim miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że chyba też mam taką obsesję. widać każdy ma jakieś dziwne przyzwyczajenia :D

      Usuń
    2. U mnie pewnie wiąże się to poniekąd z moim skąpstwem ;D

      Usuń
    3. Nie spojrzałam na to z tej strony a pewnie u mnei jest podobnie ;p!

      Usuń
    4. Lubię mieć wszystko takie... idealne ;)

      Usuń
    5. Dołączę się do Waszych opinii, sama uważam, że po książkach się nie pisze, nie zagina ich kartek, bo przecież i tak zdążą się kiedyś same zniszczyć, zakurzyć podczas zalegania na półce, pożyczania innym, wracania do lektury. :)

      Jednak moja była polonistka posiada opisane wszystkie książki, które były/są jej potrzebne do pracy. Mówiła, że chętnych na te opisane książeczki jest mnóstwo, zwłaszcza podczas pisania np. prac maturalnych czy magisterskich. Zgodzę się z tym, że uwagi inteligentnego człowieka są w starej książce bardzo cenne, ale sama bałabym się pisać, by potem nie okazało się, że te moje uwagi nie są trafione - wiadomo: człowiek się zmienia, dojrzewa, inaczej zaczyna też rozumieć książkę z biegiem czasu.

      Usuń
    6. Dla mnie to co innego, kiedy ktoś pisze po książkach, a co innego gdybym ja miała to robić. Tak jak napisałam w poście - nie wiem, co mnie w tym odrzuca, może skąpstwo jak napisała Alien haha:D
      Kiedy słyszę, że ktoś robi notatki, zaznacza cytaty, to podoba mi się to - a już kiedy robi to polonistka, to nietrudno się domyślić jak cenne uwagi są tam zawarte.

      Skoro piszesz, że bałabyś się, że Twoje uwagi mogłyby nie być trafione - wiadomo, zależy od książki, bo subiektywna opinia jest zawsze trafiona dla tego, kto ją stawia. ;) Co innego teoria. Zresztą to fajna sprawa, sięgnąć po stary pamiętnik, by porównać swoje poglądy z kiedyś i dziś, tak samo pewnie z książkowymi spostrzeżeniami. No, ale. Ja tam wolę książkę podsumować w głowie, lub pisząc recenzję, niż w trakcie czytania na jej marginesie... i nadal nie wiem, dlaczego tak jest.:)

      Usuń
  5. Ja uwielbiam czytać książki, nie zawsze jednak mam na to czas. Moje książki widać, że są używane, bo troskliwie je "pieszczę" podczas czytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Od ilu lat mieszkasz w Anglii? Co tam porabiasz? :)

      Usuń
    2. od siedmiu już :o aktualnie to szukam roboty ;)

      Usuń
  6. Lubię takie refleksje, zatem obserwuję Cię. ;)

    Dzięki za odwiedziny. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o, jak przyjemnie :) ja jestem przeciwna niszczeniu książek. podpis i data napisane przez dawne pokolenia w starej książce to jedno, ale robienie tego nadal, to trochę co innego :) lubię znajdować stare zapiski w różnych lekturach, ale sama nie postawiłabym długopisem kropki w książce, ani tym bardziej nie zagięła rogu :)
    mieszkanka UK - fajnie! Anglia? :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Londyn? :D hmmm, podobno Londyn to Londyn, a nie Anglia.

      Usuń
    2. a właśnie nie Londyn, tylko mieścina od której do Ld mam bodajże 3 godz! ha.:D

      Usuń
  8. Powracanie do dawnych pasji. To jest magia wiesz? Chyba każdy z nas dochodzi do takiego momentu kiedy odzywają się w nim "stare" potrzeby. Też tak mam :).
    Dzięki za muzykę, nie słyszałam - dołączam do listy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - magia - tym bardziej biorąc pod uwagę mentalność polskiego narzekacza, a sporo mam "z niego" w sobie ;)
      muzyki takiej znam ogrom w dużej mierze dzięki chłopakowi. :)

      Usuń