wtorek, 11 grudnia 2012

05

Kiedy widzę choinkowe lampki poowijane wokół łóżek, zastanawiam się ile czasu zajmie nim łóżko pójdzie z dymem. To nie tak, że lampki mi się nie podobają. Jestem zbyt leniwa, by sama je powiesić, a lenistwo moje potęguje tylko naiwnie pytająca myśl: a jeśli spłonę? 
Nie chodzę do pubów, bo częściej niż rzadziej jestem nietowarzyska. Kręcą mnie domowe melanże i orzeźwiające prysznice po.
Nie fotografuję co drugiej minuty mojego życia. Po prostu przeżywam chwile zapominając o telefonie spoczywającym w mojej kieszeni. 
Mam wrażenie, że zbyt często zaniechuję. Patrzę w światła zapalone w sąsiednich domach i zastanawiam się, co inni ludzie mieliby do powiedzenia, gdyby nie było granic i gdybyśmy mieli na to czas.
2013 przybywaj. Z roku na rok walka z wiatrakami idzie mi coraz lepiej.

dążę do niepoczytalności
klik

7 komentarzy:

  1. a ja jakoś nie chcę tego 2013 r.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam w klubie nietowarzyskich.
    Lubię te światełka, ale chyba jedynie na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chyba też, ale kilkakrotnie myślałam o powieszeniu ich gdzieś w pokoju bo zepsuła mi się lampka nocna:p

      Usuń
  3. Hm, a ja nawet domówek nie lubię jakoś.
    A do pubu chodzę, głównie z jedną osobą.
    Tak więc świetnie to rozumiem, jak również walkę z wiatrakami :)
    Pozdrawiam
    http://slipp-sorgen-los.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Też jestem amatorem imprez w domu. Za to lampkami to obwieszam wszystko co się nie rusza. Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też wolę domówki. Zwłaszcza te, które urządzam sama i, na które sama zapraszam znajomych. Wtedy wiem, że wszystko pójdzie tak, jak chcę. łatwiej też integrowąć się z ludźmi, kiedy muzyka nie zagłusza każdego słowa. No i ... nie jestem fanką dyskotek, ale to chyba kwestia nieśmiałości i muzyki, która mi nie odpowiada.

    OdpowiedzUsuń