niedziela, 16 grudnia 2012

07

Robią ze mnie wariatkę.

Na początek wspomnę fragment mojego pierwszego posta:
Wyobraźcie sobie sytuację, jak dostajecie telefon w sprawie pracy. Kobieta przedstawia się imieniem Anne, podaje numer na który macie oddzwonić w sprawie ustalenia daty rozmowy kwalifikacyjnej. Oddzwaniacie następnego dnia na ten numer, by usłyszeć że żadna Anne tam nie pracuje. Zamiast sprawdzić, kto był zaproszony na rozmowy, wzięli mój numer(...)

W czwartek poprawiając włosy wyczułam z tyłu głowy sporej wielkości guz. Ale nie panikowałam, bo to nie pierwszy raz jak jeden z węzłów chłonnych spuchł mi do wielkości śliwki. Co ciekawe, moja mama, moja TWARDA matka-krytyk kazała mi pędzić do lekarza. Następnego dnia więc wybrałam się zarejestrować. Przed wyjściem sprawdziłam, jak w angielskim nazywają węzły chłonne. Nie wiem, co mnie do tego popchnęło, bo zazwyczaj przy rejestracji nie pytają o powód wizyty.

Zapytali. Po kiego, za przeproszeniem, chuja, skoro nigdy tego nie robią? I teraz sprawdźcie, jeśli nie wierzycie. Po angielsku węzeł chłonny to lymph node, czyli dziwne ale w zasadzie proste słowa. Poczułam się jak ostatnia skołowana idiotka, kiedy babka spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem kręcąc głową i twierdząc, że nie wie o co mi chodzi. Wytłumaczyłam jej w którym miejscu się powiększyło - dalej nie rozumiała. A ja nie rozumiałam po co ta szopka; pytanie drugiej recepcjonistki czy wie co to jest LYMPH NODE i zdziwione oczy oraz współczujące "jeśli boli, to jedź do miasta bo nie mamy na razie miejsc". Kurwa mać. Wystarczyło zapisać mnie na wizytę. Może lekarz też nie wie, czym są węzły chłonne?

I trzecia zabawna "anegdotka" z ostatniego tygodnia. Zamówiłam na jednej ze stron internetowych książkę. Limitowana edycja - myślę fajnie, zdążyłam. Taa. Tydzień później dostałam powiadomienie, że książki wyszły. Jak możliwe jest takie niezorganizowanie, w dodatku w znanym internetowym sklepie? Czy nie mogli policzyć, ile książek mają na magazynie i zaznaczyć, że książka nie jest dostępna kiedy kolejne osoby wrzucały ją do księgarnianego koszyka?

Może jestem przewrażliwiona, ale ile może być takich sytuacji w ciągu zaledwie trzech tygodni?!
I tak najciekawsza jest pierwsza sytuacja. Przydarzyło Wam się ostatnio coś takiego?

15 komentarzy:

  1. Owszem, poszukiwałam ksiązki do pracy licencjackiej. W katalogu internetowym Biblioteki Uniwersyteckiej był status "na półce". Więc szczęśliwa poszłam do Biblioteki i.. sie okazało, że jej nie ma. A ta ksiązka, na którą polowałam była bardzo istostna. No to ja idę do btekarza i sie pytam. Szukam tej i tej pozycji. W katalogu widnieje jako, że jest, a na półce jej nie ma. Okazało się, że odłożona została dla jakiegos profesora...
    Życie studenta :P.
    Nie martw się, nie tylko Ciebie robią w balona.
    A co do ksiązki Gdzie indziej, naprawdę warto przeczytać. Jestem ciekawa, czy więcej książek porusza taki temat. W sumie ciekawa sprawa z tym młodnieniem ;) - tyle ile lat przezyło się na ziemi, tyle lat młodniejesz w "Gdzie indziej" i trafiasz spowrotem jako niemowlak na Ziemię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się nic nie przytrafiło, no poza tym, że na ubezpieczenie trzeba czekać do ginekologa aż do kwietnia :P Polska.

    OdpowiedzUsuń
  3. O pierwszej nie słyszałam, ale "Po drugiej stronie ciebie i mnie" bardzo chce dorwać. A jak już jesteśmy nna ksiązkach filozoficzo-wzruszająco-prawdziwych, to jeśli nie czytałaś, to proponuję "Zawsze przy mnie stój". Dla mnie rewelacyjna. Może za jakis czas wstawię recenzje tej książki. :)
    Pozdrawiam serdecznie! :)
    D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ją dorwę, to na pewno przeczytam :).
    Pozdrawiam! ;)
    D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie jakiś "pamiętnikarski" blog! Miła odmiana do poczytania, po tych wszystkich modowych i kosmetycznych ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za odwiedziny i za komentarz! Będę z miłą chęcią zaglądać.
    Zapytam z niezdrowej ciekawości, bo ciągnie mnie w Twoje strony:w jakiej części Brytanii mieszkasz?
    A co do kolędy...Mam czas, obmyślę plan działania. Nie mogę we wszystkim ulegać mamuśce, już wystarczy po 23 latach decydowania o mnie:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrabstwo Nottinghamshire, jakieś 3 godz od Londynu
      Powodzenia ;)

      Usuń
    2. brzmi tak bardzo angielsko <3

      Usuń
    3. Wiem, gdzie to jest, dzięki za odpowiedź!

      Usuń
  7. lymph node? pierwsze słyszę :D ale we Francji jest podobnie, wystarczy że powiesz jakieś słowo z choć odrobinę niepoprawnym akcentem czy coś, to nagle nie wiedzą, o co Ci chodzi... -.- nie wiem, czemu te baby Cię nie rozumiały :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też pierwsze słyszałam, bo nigdy mi to do szczęścia nie było potrzebne:D i kurde ja też nie wiem czemu nie rozumiały! nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w takiej żenadnej sytuacji;x

      Usuń
  8. Ech nie zazdroszczę...
    Językowi naziści Ci na drodze stanęli :)

    OdpowiedzUsuń
  9. niezłe przygody Cię spotykają w tym UK..

    OdpowiedzUsuń