Byłam wczoraj w bibliotece* - zamierzam w najbliższym czasie wybrać się tam i poszukać mojego stosiku książek po angielsku - wyrobić sobie kartę. Babka pokazała mi cztery szablony. Patrzę, jeden z Romeem i Julią (tak podejrzewam), drugi z potworkiem chowającym się przed dzieckiem za drzewem, trzeci z rysunkową żyrafą... i dopiero wtedy zauważyłam czwarty. Choć był pokazany jako pierwszy i był dla mnie z pewnością najodpowiedniejszy, bo przedstawiał stosik książek z napisami Romance, Crime, Horror itd, a po lewej był napis "Love reading, love libraries". Taki neutralny. Zwyczajny. Dorosły.
Przez głowę przemknęła mi migawka infantylna, ostatni raz rzuciłam okiem na wyglądającego zza drzewa stwora i wskazałam na szablon ze stosikiem książek. Czasem czuję się jak pieprzona siedmiolatka, a między moimi rzeczami nadal królują takie perełki (nie lubię tego słowa) jak portfel z wiewiórami, miśki na regale, czy zestaw różowych szczotek do włosów... uwielbiam kreskówki i książki, w których przewodzi wątek typu urban fantasy (aby uwierzyć w Londyn Pod i białego królika w rękawiczkach!), a gdybym dorwała, to chętnie poczytałabym WITCH. Na szczęście dla mnie, lubię również kontrasty. Czernie i szarości, wielkie tiszerty (często kradzione od K.) i grozę.
* Wizytę można dopisać do serii Robią ze mnie wariatkę. Otóż poszłam tam w zasadzie by coś wydrukować, bo ja nie miałam tuszu, a K. nie mógł znaleźć kabli od drukarki. Wcisnęłam "drukuj" i wyskoczyło mi wielkie okno z napisami i numerkami. Popatrzyliśmy z K. po sobie, potem rozejrzeliśmy się za pracownikami - w pobliżu nikogo. Za druk trzeba było zapłacić, ale jak? Po chwili z pokoju dla pracowników wyszła starsza babka ubrana w barwy biblioteki (fiolet), w dodatku z identyfikatorem na szyi. Pytam ją, jak mogę coś wydrukować, ona mi na to... że tam nie pracuje (?!). Na szczęście obok siedział ciekawski, dwumetrowy chłopak który porwał K. i pokazał mu jak się drukuje. Nie spodziewałam się po tej bibliotece takiego nowatorstwa (wpisujesz w drukarkę hash i numerek który wyskakuje na pulpicie, potem wrzucasz kasę).
Hmm... zaczynam się już do tych absurdów (kobieta przebrana za bibliotekarkę...) przyzwyczajać.
Ja też czasem nie ogarniam tych nowoczesnych urządzeń:) Raczej technofob ze mnie niż technofil:) Myślę, że każdemu zdarzyło się coś takiego...
OdpowiedzUsuńLubię zwyczajne, neutralne i dorosłe rzeczy-raczej nie przepadam za wzorkami itp...
Biblioteka-to miejsce, które lubię:) Nie wtobrażam sobie czytania e-książek na iPadzie czy w necie...
Pozdrawiam.
Czasem nawet bardzo klasyczne instytucje zaskakują ;)
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiście tak to już musi być...
OdpowiedzUsuńNawet zwykła wizyta w bibliotece może okazać się niezwykłą :)
OdpowiedzUsuńWieki już nie byłam w bibliotece. Milion zł kary chyba zapłacę :(
OdpowiedzUsuńTo lepiej nie idź:D ja nie byłam 6 lat :o
UsuńNo na razie się nie wybieram :D Ale kiedyś w końcu będę musiała :c Łoo, nie masz książek do oddania? :D
Usuńmoże to niedzisiejsze, ale oddawałam, najczęściej na czas ;D
UsuńPodziwiam! :D Ja to nigdy nie mam czasu albo nie chce mi się dźwigać książek :D
UsuńJak ja mam iść coś wydrukować w szkolnej bibliotece to zawsze kogoś proszę, bo nie potrafię takich urządzeń obsługiwać. :P
OdpowiedzUsuńtrochę techniki i człowiek się gubi :P
OdpowiedzUsuńuwielbiam klimat bibliotek, chociaż w mojej to zawsze patrzą na mnie tak jakbym miała milion książek wynieść i nie oddać ;)
Ależ ciekawa opcja z tymi kartami. Tez bym się pewnie nad tym stworkiem zastanowiła. Kocham świat dzieciństwa i jestem zła na siebie, że dorosłam. :)
OdpowiedzUsuńWidać można zostać nieźle zaskoczonym w bibliotece. :)
Zaskoczonym, to mało powiedziane i nie chodzi tu o dziwne metody płatności za druk!:D kto to był ta babka ubrana jak bibliotekarka, nigdy się nie dowiem...
Usuńkażdy ma coś z dziecka :)
OdpowiedzUsuńrozwaliła mnie ta 'bibliotekarka' xD
Pęd świata zmusza nas do pozyskiwania kolejnych odznaczeń za zdobycie tajemnej wiedzy "supernowoczesności" - na szczęście dobrze się czuję w takich nowinkach iszybko łapię. Jestem fanką samoobsługowych kas, gdzie namietnie pozbywam się garści drobnych, które bez liczenia wrzucam do gardła wiecznie głodnej maszynie prz opcji "płać gotowką". Ona przynajmniej nie patrzy bykiem i bierze wszystkie żółte ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
/ta pani to pewnie tajniak ;)/
Samoobsługowe kasy również lubię, chociaż i tak mam stracha że coś zepsuję;p
UsuńNie ma innego wyjaśnienia! ;)
Z takich dodatków i ,,perełek'' nigdy się nie wyrasta. Zawsze chyba ma się do nich słabość i takie gadżety w naszym życiu jeszcze dłuuugo są:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie ciekawa biblioteka:)
weź nie znosiłam WITCH :D ach, te zachodnie biblioteki... ja jak muszę coś wydrukować, to idę do kafejki internetowej u Pana Turasa, jest trochę awkward i dziwnie, ale chociaż nie ma takiego poziomu komputeryzacji :D ja właśnie dlatego zawsze boję się prosić ludzi o pomoc, jedynie w IKEI jest ok, tam mają (przynajmniej kiedyś mieli) z tyłu koszulki napisane "IKEA, w czym mogę pomóc?" :D
OdpowiedzUsuńwszyscy wokół przypominają mi jak (ZA) mało czytam. :/
OdpowiedzUsuńja nie ;)
Usuńbibliotekarka jest ekstra! ogólnie siedząc w środku tego wszystkiego musiałaś mieć dobry ubaw! serdecznie zapraszam na www.2bloggirls.pl
OdpowiedzUsuńobserwuję-liczę na to samo!
no dobra, jak już oglądałam WITCH (zdarzyło się, choć serio tego nie trawiłam) to też byłam Cornelią xD xD
OdpowiedzUsuńmiałam z nimi mnóstwo karteczek do segregatora.
MUSZE ISC DO BIBLIOTEKI
OdpowiedzUsuńA wróce do tego Twojego posta, zaglądnę, sprawdzę!:)
OdpowiedzUsuńkobieta się nie obraziła, że ją pomyliłaś z bibliotekarką?:D
OdpowiedzUsuńbtw, co to za szablony?;> pierwsze słyszę...
jak dla mnie to ona była bibliotekarką, może właśnie przeszła na emeryturę:D
Usuńszablony na kartę biblioteczną, hmm
z tymi bibliotekarkami to nigdy nie wiadomo ^^
Usuńpierwsze słyszę o takich cudach, moja biblioteka chyba zbyt zacofana na takie wynalazki ;p
Ja osobiście nie przepadam za bibliotekami. Może dlatego, że nigdy nie mogłam trafić na coś ciekawego i dodatkowo przeraża mnie pani bibliotekarka.
OdpowiedzUsuńU mnie na półce nadal leży biały miś z dzieciństwa, zbyt wiele wspomnień.
zapraszam na konkurs do mnie
Obserwuję
Może ta babka sama nie wiedziała jak coś wydrukować, więc udała, że nie jest pracownikiem? :D
OdpowiedzUsuńO co chodzi z tymi szablonami? O.o
OdpowiedzUsuńI dobrze, że są takie "perełki" :) Ja sama kilka takich mam.
OdpowiedzUsuńJa to najbardziej zagubiona poczułam się w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, mimo że w bibliotekach często bywam. Jednak tam technika mnie zgubiła :P
OdpowiedzUsuńszablony na kartę biblioteczną? co to za cuda? :D ja ostatnio w bibliotece trafiłam na przerabianie kart papierowych na komputerowe i na samą myśl ile stałam w kolejce to mnie zalewa ;D
OdpowiedzUsuń